Czy uprzejmość przydaje się w życiu?

Mam wrażenie, że nieuprzejmość to taka nasza cecha narodowa. Nawet Piłsudski był tego zdania (tutaj). Wystarczy przejść się po zatłoczonej ulicy, albo przejechać wypełnionym po brzegi autobusem, żeby się o tym przekonać. Wszyscy obserwują się podejrzliwie nawzajem, prawie nikt się nie uśmiecha, mało kto ma ochotę w czymś pomóc, rzadko słyszy się chociaż ‚dzień dobry’. Gdy idąc ulicą uśmiechasz się do innych, patrzą na ciebie jak na psychopatę. Gdy ma miejsce jakiś wypadek, ludzie chętniej robią zdjęcia i kręcą filmy, niż udzielają pomocy. Nie wiem czy uprzejmość i pozytywne zainteresowania drugim człowiekiem oznacza słabość?!

Zdarza mi się niechcący kogoś popchnąć lub zderzyć się w przejściu, Często to ja jestem ofiarą, bo mimo mojego wzrostu niektórzy zdają się mnie nie zauważać. Obrywam parasolem, łokciem, kolanem, wózkiem sklepowym, torebką albo siatką z zakupami. Zazwyczaj, przy użyciu odrobiny uprzejmości nie wynika z tego żaden problem. Ale czasami trafiają się perełki – w Warszawie idąc chodnikiem, przechodzień przejechał mi po stopie kilkukilogramową walizką podróżną. Gdy zwróciłam uwagę, że ładnie byłoby chociaż przeprosić usłyszałam krótkie „Co za chamstwo tak się upominać!”. 

Niedawno musiałam odwiedzić Sanepid. W poczekalni zaczepił mnie jakiś gość chcąc podpytać o formalności. Gdy załatwił swoje sprawy, wychodząc ostrzegł mnie Uważaj, ta baba tam jest okropna!, więc automatycznie uzbroiłam się w cierpliwość i uśmiech numer trzy. Od progu wypaliłam głośne ‚dzień dobry’, przedstawiłam swój problem, otrzymałam plik kartek, a wychodząc z gracją wpadłam na stojącą obok drzwi blaszaną (!) szafę. Huk musieli słyszeć piętro niżej. W tym samym momencie pomyślałam, że ów „potwór” zbluzga mnie z góry na dół a tu nic. Tak się złożyło, że odwiedziłam ten pokój jeszcze kilka razy i za każdym razem wychodząc wpadałam na tę zasraną szafę, bo mam tak zajebiście działający błędnik. Po czwartym razie widziałam tylko, że pani stała do mnie plecami i trzęsła się ze śmiechu..

Staram się być miła i często to do mnie wraca. Ale zdarzają się sytuacje, gdy mam ochotę wydrapać oczy tej drugiej osobie, za jej wieczne niezadowolenie i narzekanie.

I teraz się zastanawiam czy warto być miłym za wszelką cenę. Czy warto wywijać się z tej uprzejmości na lewą stronę? Bez przesady, nie warto. Ja z natury jestem wredna, nie daję sobie w kaszę dmuchać. I zdarza mi się na chamstwo odpowiadać chamstwem, ale podobno karma wraca, więc próbuję nie przesadzać. Bo nigdy nie wiem, czy nie spotkam jeszcze tej konkretnej osoby w przyszłości 😀 .

Uprzejmość nie jest taka trudna. Wypowiedzenie słów „dzień dobry”, „dziękuję”, „przepraszam” i  „do widzenia” trwa około 1 sekundę i nie jest nadludzkim wysiłkiem. Warto spróbować.  

Pozdrawiam!

2 uwagi do wpisu “Czy uprzejmość przydaje się w życiu?

  1. Idąc sporym skrótem i odrobinę generalizując powiedziałabym, że kwestia uprzejmości mas/tłumów w dużej mierze zależy od rejonu Polski. Zdarza mi się dość często przebywać w dwóch województwach i reakcje anonimowych osób, czy to w komunikacji miejskiej czy na ulicach są skrajnie różne, tak samo chęć niesienia pomocy. Choć jak wiadomo wszędzie można trafić na buraka.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.