Autentyczność w sieci

Czy taka w ogóle istnieje? Odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach, żeby być autentycznym trzeba mieć w sobie po pierwsze dużo odwagi, po drugie samozaparcia, a po trzecie cierpliwości. Bo przecież zazwyczaj na to, co inne patrzy się spode łba, z niepewnością, niedowierzaniem i niepokojem. Ale z drugiej strony czy nie lepiej być właśnie takim innym kolorowym ptakiem wśród tabunu skopiowanych wróbelków?

Prowadzę bloga, bo lubię przelewać myśli na klawiaturę i porównywać opinie. Kiedyś miałam fotobloga, teraz mam Instagrama, bo lubię dokumentować życie zdjęciami i dzielić się nimi z innymi. Daleko mi jednak do wariatki, która pstryka fotkę śniadania, przekąski, obiadu, kolacji, wypadu na siłkę i romantycznego spaceru między tym wszystkim. Potrafię zachować granicę między tym, co chcę przeżyć w środku, a co pokazać na zewnątrz. I nadal zaskakuje mnie fakt, że niektórzy tej granicy nie znają (lub nie stosują).

I tak sobie patrzę na ten Instagram, przeglądam dziesiątki fotografii i widzę, jak wiele tam kopii i podobieństw. W zależności od użytego hashtagu wysypują się zdjęcia w konkretnej kolorystyce i kompozycji, większość obrobiona zapewne w aplikacji Lightroom, bo od razu w oczy rzuca się ten sam ‚ciepły’ efekt. Nie mam nic przeciwko pięknym fotografiom, bo jako wzrokowiec lubię rzeczy ładne. Ale widok dwudziestu zdjęć różnych autorów w podobnych tonie to chyba lekka przesada.

Jestem indywidualistką i żyję po swojemu. Tego samego szukam w internecie. Śledzę i doceniam twórców, którzy idą pod prąd, a na swoich blogach i kanałach społecznościowych pokazują prawdziwe życie, ale też posiadają ten wewnętrzny filtr, dzięki któremu wiedzą kiedy telefon schować do szuflady, a komputer wyłączyć. Doceniam, kiedy ktoś pokazuje, że ma słabszy dzień, że coś mu się nie udało, że czegoś się boi. Bo takie treści owszem, czasami powodują smutek i współczucie, ale jednocześnie stanowią pewnego rodzaju pokrzepienie, bo okey, widzę, że nie tylko ja mam ciężki okres w pracy, albo pociesza mnie fakt, że on też ma problemy z powrotem do formy po chorobie. Całość sprawia, że ma się wrażenie obcowania z normalnym, prawdziwym człowiekiem, a nie robotem, który we wszystkim jest zwycięzcą.

Dla mnie Instagram (i ogólnie internet) to źródło inspiracji. Gdyby ktoś sprawdził jaka jest treść 95% zapisanych przeze mnie postów z instagramowych kont, które śledzę, to stwierdziłby, że cierpię na spore zaburzenia odżywiania (no w sumie to prawda, bo jestem studnią bez dna), bo ostro chomikuję przepisy na zdrowe żarcie. Pozostałe 5% to jakieś nowinki filmowo-muzyczne i coś z kategorii zdrowego stylu życia. 

Zastanawiam się skąd u internetowych twórców pojawia się chęć kreowania się na ciekawszego człowieka niż w rzeczywistości. Dla tych śmiesznych ‚lajków’ i serduszek? Nie lepiej budować sobie swoją społeczność na autentyczności i szczerości? 🙂

Dla mnie autentyczność to posiadanie własnego ja. To wyróżnianie się ponad tłumem. To droga pod prąd. To pokazywanie prawdy. I ja taką prawdę wybieram. Po co pisać wyłącznie o sukcesach i szczęśliwych momentach, skoro życie nie składa się wyłącznie z nich? Życie to wzloty i upadki, sukcesy i porażki, dobre i złe momenty. I skoro już pokazujemy się w tej sieci i kreujemy pewien wycinek wirtualnego przestrzeni, to warto też pokazać swoją osobą, że złe dni, decyzje i wybory też są OK, bo przecież całe życie uczymy się na błędach i nie jest to powód do wstydu.

Jakie Wy macie zdanie na ten temat?

17 uwag do wpisu “Autentyczność w sieci

  1. Jak ludzie zachowują się konformistycznie to dlatego, aby nie nie być uznanym za dziwaków i nie wypaść z obiegu. Bycie nie nabierząco może u nich powodować lęk i poczucie, że „coś ze mną jest nie tak”. Dalej czai się zapewnie poczucie własnej wartości w stopniu HD, czyli niskie. Twój wpis skłonił mnie do refleksji nad moim blogiem. Otóż przypomniały mi się wpisy, w których wspominałem, że miałem złe dni, zrobiłem coś tam i jest lepiej. Jeśli chodzi o Internet to ludzie często kreują się w nim na takich jakimi chcieliby być. Sieć dodaje im odwagi, aby przekazać to czego w realnym świecie nigdy by nie powiedzieli. W Internecie można przesadzić jak sama trafnie zauważyłaś, np. „wstałem o 5.40, włożyłem kapcie, walnąłem się w łokieć, zrobiłem kupę, a wiecie jaka była[…]”. To tylko wycinek przesadzonego posta. Fajny wpis. Aż się dziwie, że w takiej wysokiej temperaturze napisałem długi komentarz:)

    Polubione przez 1 osoba

  2. Nie ma mnie ani na Instagramie, ani Facebooku, wiec duzo na ich temat nie moge powiedziec, ale przypomnialo mi sie cos 😂 Kiedy jeszcze mialam konto na Fb, jakies chyba 3 lata temu pojawila sie akcja wstawiania swoich zdjec bez makijazu. Chodzilo o cos glebszego, chyba o wsparcie kobiet z nowotworami, ale internetowe laski potraktowaly to jako okazje do wstawiania swoich zdjec bez makijazu tak pieknych i slodkich, zeby zbieraly one pozytywne komentarze typu „Jak pieknie wygladasz, w ogole nie musisz sie malowac!”. Zostalam nominowana i mialam problem, bo nie maluje sie W OGOLE. Nie nakladam na twarz niczego poza woda i mydlem 😅 Wiec co zrobilam- wstawilam swoje zdjecie z wykrzywiona miną, ktorej pozazdroscilby sam Jim Carrey (zrobilam zeza i jakis glupi usmiech) i wiesz, co sie stalo? Czesc moich kolezanek Facebookowych byla OBURZONA, a jedna nawet pofatygowala sie, zeby do mnie napisac prywatna wiadomosc, abym to zdjecie natychmiast usunela, bo ona sie mnie wstydzi 😂😂😂😂😂😂😂

    Polubione przez 3 ludzi

    • O matko, jak im przeszkadza naturalność i poczucie humoru to niech nie patrzą ☺ takie akcje są spoko, ostatnio było to popularne wśród aktorek i to popieram, bo można zobaczyć, że gwiazda filmowa też ma niedoskonałości i w rzeczywistości wygląda inaczej niż na okładce magazynu czy w tv. Mnie rozwala jak do takich akcji dołączają się młode dziewczyny w makijażu MAKE UP NO MAKE UP, który ma wyglądać naturalnie (tak jakby go nie było), a w rzeczywistości paćkają na twarz tyle produktów, że głowa mała.😂

      Do dziś bawi mnie tekst ‚Chcesz zobaczyć prawdziwą twarz swojej dziewczyny? Zabierz ją na basen’ 😂

      Polubione przez 1 osoba

  3. Ludzie nie lubią jak ktoś wystaje z szeregu. Zauważam to jak wyskocze z domu w kolorowych ciuchach do Fitnessu albo jak ostatnio założyłam kapelusz przy 34*C… Ludzie mnie mierzyli od góry do dołu, bo byłam jedna na tysiąc innych, która coś włożyła na głowę.

    Instagrama usunęłam z tych powodów co Ty piszesz, ale też dlatego, że za mocno mnie wkrecalo już i zaczynałam wrzucać za dużo głupot. Poza tym te wszystkie konta matek polek, fit lasek i miliony lajków, bo ktoś pokazał cycki albo dupe, bezsensu. Dopiero na blogu znalazłam autentycznych ludzi i dlatego nie zamierzam stąd uciekać 😘

    Polubione przez 1 osoba

  4. Pingback: #6 Bagatelkowy Podsumownik | Bagatele i Bibeloty

  5. Pingback: #7 Bagatelkowy Podsumownik | Bagatele i Bibeloty

  6. Pingback: Jak dogonić szczęście? | Bagatele i Bibeloty

  7. Żyjemy w czasach, kiedy łatwo i trudno jest być sobą.
    Z jednej strony: „Bądź sobą”, „Możesz wszystko”…
    Z drugiej… musisz przestrzegać jakiejś tam mody, i starać się być jak inni, tylko lepiej.
    Stąd tak wygląda Instagram, FB…
    Bo kiedy lekko odstajesz… ludzie mają Cię za dziwaka, a dziwakowi fajnie zjebać humor, podłożyć świnię czy po prostu się pośmiać.
    W czasach szkolnych byłam dziwadłem, nosiłam długie kiecki, albo bojówki, zamiast spódniczek i sportowych bluz…
    Mieszkałam nieopodal technikum, i dorośli już ludzie, których rano mijałam potrafili się do mnie drzeć: „Pojebana dziwka”, „Dziwadło”..
    Miałam wówczas jakieś 14 lat.
    Teraz już jestem duża, i mam gdzieś, że komuś może się nie podobać mój ogolony bok, tatuaż, czy kolczyk w nosie.
    Jednak za młodzika ciężko momentami było istnieć w tym świecie.
    Jako 18-latka zamieszkałam z moim lubym, dla większości taboretów w małym miasteczku stałam się byle podrzędną kurwą, czułam na sobie wzrok i ocenę.
    Ludzie przestali się ze mną witać na ulicy, mamy zabraniały swoim dzieciom ze mną rozmawiać.
    Z wiekiem dopiero dotarło do mnie, że mam to w dupie.
    Kiedy przeszłam depresję. I wygrałam z nią.
    Mam prawo mówić co myślę, i żyć tak jak chcę. Niezależnie od fali hejtu.
    Bo można być szczęśliwym tylko wtedy, kiedy jest się szczęśliwym ze sobą samym.
    Zapraszam do mnie!
    https://malawscieklablondyna.home.blog/

    Polubione przez 1 osoba

    • Aż trudno uwierzyć, że w niektórych miejscach ludzie nadal mają mentalność średniowiecza. Takie reakcje otoczenia bardzo uodporniają człowieka (wiem po sobie). Cieszę się, że wygrałaś. Nie było Ci łatwo, ale nie dałaś się i jesteś ponad to 😉

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam. Zajrzę do Ciebie 😉

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.